Kilka lat temu miałbym z siebie niezły ubaw

Jezus Maria! matko jedyna pasuje mi krawat!!!
Koszula i marynarka też.

Przez Garniturowe manewry poczułem sie 
strasznie dorosły...na tyle że jak rasowy
kretyn dyrektorskim tonem darłem sie na 
jakiegoś kolesia w pracy,którego
zasadniczo mało znam,tak generalnie 
to wogóle go nie znam i nie wiem kim jest,
mam nadzieje że nikim ważnym.

Zresztą to nie wszystko,ostatnio nawet 
jakoś regularniej sprzątam,zmywam,piorę i wogóle
zachowuje sie absurdalnie i w sposob zastanawiający
mnie samego.
Gdyby mnie teraz zobaczył mój młodszy Ja to 
padłby ze smiechu.

Kryzys wieku średniego?....eeee chyba nie,
w końcu nie sikam częsciej niż kiedyś i nie obśliniam
szyby gdy moja niepełnoletnia emo-sąsiadka przechadza
sie za oknem ze swoim "koffanym piesiem".

Zresztą 30-stka to nie wiek średni...raczej wieczek,wiec
to co mnie napada to najwyżej kryzysik wieczku średniawego.

I co bedzie dalej???
Kompleksiki?,prężenie klatuni przed dziewczynkami??
Sportowy samochodzik i ciągłe marudzonko pod noskiem??
O cholercia!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz