Już w poniedziałek zacząłem propagandową
akcję zakrojoną na szeroką skalę dotyczącą
mojej sobotniej absencji w pracy.
Po napisaniu czternasto stronicowego podania
okraszonego zwrotami..."prosze".., .."błagam"... a nawet
..."bede donosił na kolegów...",dostałem odpowiedż
pozytywną z samej centrali,byłem tak szczęsliwy
że nawet nie czułem bólu zdartych kolan
i mrowienia w dłoniach.
Załatwiłem sobie w sobote wolne! ha!
Moge zacząc przygotowania do krótkiego wyjazdu
z kobietami o urodzie telewizyjnej i kolegą urody
raczej radiowej.
Pomysł padł by pojechać do Miedzyrzecza.
Ponoć dużo tam lasów,bunkrów i jezior czyli pieknie.
Zaopatrzyłem sie w mapy,przewodniki,nauczyłem
sie na pamiec historii tego rejonu
od roku 1467.
Aby zabłysnąć przed dziewczynami surwiwalowym zacięciem
nauczyłem sie rozpalać ogień w 0,327 sekundy,jeść mech i określać
wiek sarenki po zapachu jej kupy.
Wizja organoleptycznego obcowania z naturą rozpełzła mi
po głowie....Echhhhhhh...Ja...Las....mech ...dzikie bobry,
brakowało tylko narracji Krystyny Czubówny.
Podniecony całym tym przedsięwzięciem koło
środy zacząłem pakować torby,oglądając na Discovery
faceta który aby przeżyć w dżungli je swoje sznurowadła.
W myślach widziałem sie jak błyszcze przed resztą
ekipy polując na jakiegoś susła.
Niestety
Wyjazd oczywiście odwołali.
Zostałem sam z tą cała wiedzą jak ten durny
a do tego zgodnie z umową od poniedziałku zaczynam donosić
na kolegów z pracy.
Magda!!! Jak mogłaś!!
P.S jakby ktoś chciał sprawdzić wiek swojego pupila to zapraszam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz